Odstawiła
pusty kufel do którego Yosa natychmiast dolał z glinianego dzbana
do pełna. Shiva popatrzyła na dwie dziewczyny siedzące przed nią.
Były prawie identyczne, Taiga i Aiga. Dzika rasa ludzka pochodząca
z Czarnego Wybrzeża. Ziemia prawie cały rok pokryta śniegiem i
skuta lodem. Ludzie nazwali ich Śnieżnymi Elfami. Starsza z nich
nosiła na lewym oku przepaskę spod której wyłaniała się
paskudna blizna. Przypomniała sobie ten moment jak dziewczyna
straciła oko. Tak to było wtedy kiedy przedzierali się przez parną
i duszną Dżungłę Faragańską.
Doskonałe łuczniczki i niezastąpione zwiadowcy w ich kompanii.
Nogi
z trudem wychodziły z błota za każdym krokiem. Aiga krótkim
szerokim mieczem torowała drogę, przystając co chwila dla
zachowania sił i aby nasłuchiwać dźwięków dochodzących z
gęstwiny. Za Shivą podążała Taiga, niosąc w prawym ręku
kompozytowy łuk a w lewym strzałę. Starały się iść po cichu
jak tylko pozwalało na to cmokające błoto. Deszcz. Ten cholerny
deszcz padł już od dwóch dni i żadne znaki na niebie czy ziemi
nie wskazywały żeby miał ustać. Aiga zatrzymała się, pochyliła
lekko ciało do przodu opierając ręce o kolana. Nie skarżyła się,
ale widać było po niej wyczerpanie. Shiva rozejrzała
się wkoło. Dostrzegła powalone duże drzewo w pobliżu i wskazała
na nie.
-
Dobra. Też już mam dość. Odpoczniemy tutaj. -
Siostry
bez słowa popatrzyły na wskazany pień i ruszyły w jego kierunku.
Po chwili cała trójka zasiadła na nim okrywając się mokrymi
derkami aby zachować resztki ciepła. Shiva westchnęła i wylała
wodę zmieszaną z błotem z buta.
-
Gdzie jest do jasnej cholery ta ich świątynia? - warknęła
poirytowana drogą, wciąż milczącymi dziewczynami i deszczem.
-
Niedaleko. Widziałam ich ślady. - odpowiedziała bezbarwnie Aiga. -
Shiva
splunęł na ziemię pozbywając się jakiegoś robaka który zdążył
jej wpaść do ust. Wzdrygnęła się kiedy insekt rozwinął się i
machając wieloma odnóżami odpłynął z lekkim nurtem. W teym
momencie deszcz nagle ustał. Od tak jakby ktoś ciął nożem.
Kobiety powoli zdjęły derki z głów i popatrzyły na
przejaśniające się niebo.
-
Faragan. Po prostu Faragan. - Shiva skwitowała zaistniałą
sytuację. Dżungla Faragańska była miejscem które potrafiło
zaskakiwać. Wyjęto bukłak który zatoczył krąg z rąk do rąk.
Po czym zwinięto derki i przypięto je na wierzch plecaków. Szybko
i sprawnie doprowadziły się do względnego porządku i były gotowe
do drogi. Powoli
przejaśniało, ciężkie krople wilgoci spadały z drzew z głośnym
pluśnięciem wpadając w błoto. Wreszcie Aiga idąca wciąż na
przodzie zatrzymała się i uniosła dłoń w górę. Stanęły
wszystkie nasłuchując i rozglądając się wokoło. Do nozdrzy
Shivy dotarł zapach dymu. „Ognisko.” pomyślała dziewczyna i
jeszcze uważniej poczęła nasłuchiwać. Kilka kroków i dotarły
do ruin pokrytych wszechobecną roślinnością. Gdzieś w głębi
płonął ogień. Aiga przystanęła i Shiva minęła ją powoli
zagłebiając się w ruiny. Wtem jej oczom ukazała się mała
postać. Wyszarpmęła broń i lekko ją uniosłą gotowa do ataku i
obrony. Postać okazała się być dziewczyną, właściwie dzieckim.
Shiva opuściła broń i ruszyła w stronę napotkanej.
-
Hej maleńka. Nie bój się… . - zaczęła mówić i urwała kiedy
dziecko upadło rażone strzałą w głowę przez jedną z sióstr.
-
Przecież to było tylko
dziecko! - Wrzasnęła Shiva.
-
Dziecko które chciało cię zabić. - odpowiedziała beznamiętnie
Aiga. Dopiero teraz Shiva dostrzegła w ręce martwej dziewczynki
dmuchawkę załadowaną zatrutą strzałką.
-
Nie ma za co. - głos Aigi był chłodny i bez emocji.
-
Dziękuję. - Shiva prawie wyrzygała to słowo. Trup patrzył w
zachmurzone niebo. Tantalock, Bóg deszczu ponownie zbierał siły.
Mało mało mało! Dale dalej dalej! Chcę więcej o mojej ukochanej Shivie! :))
OdpowiedzUsuńCierpliwość to cnota której było brak twojej ukochanej Shivie ;]
OdpowiedzUsuńOna jest taka sama jak ja tylko bicepsy ma większe xD
Usuń