czwartek, 24 września 2015

Shiva (2)

Odstawiła pusty kufel do którego Yosa natychmiast dolał z glinianego dzbana do pełna. Shiva popatrzyła na dwie dziewczyny siedzące przed nią. Były prawie identyczne, Taiga i Aiga. Dzika rasa ludzka pochodząca z Czarnego Wybrzeża. Ziemia prawie cały rok pokryta śniegiem i skuta lodem. Ludzie nazwali ich Śnieżnymi Elfami. Starsza z nich nosiła na lewym oku przepaskę spod której wyłaniała się paskudna blizna. Przypomniała sobie ten moment jak dziewczyna straciła oko. Tak to było wtedy kiedy przedzierali się przez parną i duszną Dżungłę Faragańską. Doskonałe łuczniczki i niezastąpione zwiadowcy w ich kompanii.

Nogi z trudem wychodziły z błota za każdym krokiem. Aiga krótkim szerokim mieczem torowała drogę, przystając co chwila dla zachowania sił i aby nasłuchiwać dźwięków dochodzących z gęstwiny. Za Shivą podążała Taiga, niosąc w prawym ręku kompozytowy łuk a w lewym strzałę. Starały się iść po cichu jak tylko pozwalało na to cmokające błoto. Deszcz. Ten cholerny deszcz padł już od dwóch dni i żadne znaki na niebie czy ziemi nie wskazywały żeby miał ustać. Aiga zatrzymała się, pochyliła lekko ciało do przodu opierając ręce o kolana. Nie skarżyła się, ale widać było po niej wyczerpanie. Shiva rozejrzała się wkoło. Dostrzegła powalone duże drzewo w pobliżu i wskazała na nie.
- Dobra. Też już mam dość. Odpoczniemy tutaj. -
Siostry bez słowa popatrzyły na wskazany pień i ruszyły w jego kierunku. Po chwili cała trójka zasiadła na nim okrywając się mokrymi derkami aby zachować resztki ciepła. Shiva westchnęła i wylała wodę zmieszaną z błotem z buta.
- Gdzie jest do jasnej cholery ta ich świątynia? - warknęła poirytowana drogą, wciąż milczącymi dziewczynami i deszczem.
- Niedaleko. Widziałam ich ślady. - odpowiedziała bezbarwnie Aiga. -
Shiva splunęł na ziemię pozbywając się jakiegoś robaka który zdążył jej wpaść do ust. Wzdrygnęła się kiedy insekt rozwinął się i machając wieloma odnóżami odpłynął z lekkim nurtem. W teym momencie deszcz nagle ustał. Od tak jakby ktoś ciął nożem. Kobiety powoli zdjęły derki z głów i popatrzyły na przejaśniające się niebo.
- Faragan. Po prostu Faragan. - Shiva skwitowała zaistniałą sytuację. Dżungla Faragańska była miejscem które potrafiło zaskakiwać. Wyjęto bukłak który zatoczył krąg z rąk do rąk. Po czym zwinięto derki i przypięto je na wierzch plecaków. Szybko i sprawnie doprowadziły się do względnego porządku i były gotowe do drogi. Powoli przejaśniało, ciężkie krople wilgoci spadały z drzew z głośnym pluśnięciem wpadając w błoto. Wreszcie Aiga idąca wciąż na przodzie zatrzymała się i uniosła dłoń w górę. Stanęły wszystkie nasłuchując i rozglądając się wokoło. Do nozdrzy Shivy dotarł zapach dymu. „Ognisko.” pomyślała dziewczyna i jeszcze uważniej poczęła nasłuchiwać. Kilka kroków i dotarły do ruin pokrytych wszechobecną roślinnością. Gdzieś w głębi płonął ogień. Aiga przystanęła i Shiva minęła ją powoli zagłebiając się w ruiny. Wtem jej oczom ukazała się mała postać. Wyszarpmęła broń i lekko ją uniosłą gotowa do ataku i obrony. Postać okazała się być dziewczyną, właściwie dzieckim. Shiva opuściła broń i ruszyła w stronę napotkanej.
- Hej maleńka. Nie bój się… . - zaczęła mówić i urwała kiedy dziecko upadło rażone strzałą w głowę przez jedną z sióstr.
- Przecież to było tylko dziecko! - Wrzasnęła Shiva.
- Dziecko które chciało cię zabić. - odpowiedziała beznamiętnie Aiga. Dopiero teraz Shiva dostrzegła w ręce martwej dziewczynki dmuchawkę załadowaną zatrutą strzałką.
- Nie ma za co. - głos Aigi był chłodny i bez emocji.
- Dziękuję. - Shiva prawie wyrzygała to słowo. Trup patrzył w zachmurzone niebo. Tantalock, Bóg deszczu ponownie zbierał siły.

3 komentarze:

  1. Mało mało mało! Dale dalej dalej! Chcę więcej o mojej ukochanej Shivie! :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Cierpliwość to cnota której było brak twojej ukochanej Shivie ;]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ona jest taka sama jak ja tylko bicepsy ma większe xD

      Usuń